piątek, 3 lutego 2012

Sherlock Holmes a Dr House

Liczyłam na dwie godziny zapomnienia i oderwania od rzeczywistości oraz drzemkę. Tymczasem film mnie wciągnął, nie tylko dzięki przystojnemu i inteligentnemu zawadiace, granemu przez Roberta Downey jr.

Co w kinie aktualnie jest dobrego na 'wyjście z dołka'? Raczej nie „W ciemności” (z całym szacunkiem dla tego filmu). Wybrałam więc drugą część „Sherlocka Holmesa”.   
Akcja dzieje się pod koniec XIX wieku. Jednak bójki, pościgi, strzelaniny i walki swą intensywnością, hukiem i zaangażowaniem niewiele różnią się od tych z XXI wieku. Holmes jest sprytnym i błyskotliwym łobuzem. Przypomina mi… Dr. House’a. A jego relacja z Dr. Watsonem wygląda jak ta między House’em a jego przyjacielem Wilsonem: kłócą się, ale lubią i wspierają nawzajem.
Ich przygody, logiczne podejście do wielowymiarowego problemu, błyskawiczne reakcje na niespodzianki i to wszystko okraszone dowcipem Sherlocka. Do tego kilka zaskakujących sytuacji, także - wydawałoby się - błahych. Ot, żeby uratować od śmierci świeżo poślubioną żonę Watsona słynny detektyw… wypycha ją przez okno z pędzącego pociągu. Film Guya Ritchie dobrze się ogląda. Także dzięki – moim zdaniem – dwóm innym atutom.

Po pierwsze: klimat Londynu i Paryża końca XIX wieku. Kamienice ze zbliżeniami na detale (kraty, kałuże wody i nie tylko wody…), panorama na dachy miasta, suknie i przepych strojów podczas balów z wyższych sfer. Poznajemy wnętrza pociągu sprzed ponad 100 lat, podpatrujemy, jak arystokracja chadza do miejsc gwarantujących wszelaką zabawę. Do tego ujęcia kamery pędzącego pociągu czy wyprawy konno na tle ośnieżonych gór i stromych zboczy. A propos pociągu: londyński peron, ujęcia kamery z góry, biało-szary surowy krajobraz i zamek (bodajże w Alpach), to sceny żywcem wzięte z… mojego ulubionego Harry’ego Pottera.

Po drugie: dźwięki. Ścieżka dźwiękowa to zgrabnie połączona muzyka z efektami (stukot kół pociągu, spływająca woda, strzały…), które idealnie współgrają. Np. walc Straussa przechodzi w niepokojące rytmy sugerujące, że zaraz coś się stanie, potem znowu fragmenty Straussa, strzał, i muzyka… Na moje ucho to jeden z lepszych pod względem dźwiękowym filmów. Dzięki temu jest tempo, napięcie. To dobry film dla osób niewidomych, a zważywszy na to, że lubelskie Kino Bajka wprowadza filmy z audiodeskrypcją, to niewidomi powinni wybrać się właśnie na Sherlocka Holmes’a. I nie tylko niewidomi. Dwie godziny dobrej rozrywki. Plus kawa latte i o dołku można zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz