wtorek, 14 lutego 2012

Dzień Kochających i Kochanych

I znowu Walentynki. Wśród odcieni szarości śniegu i nieba przebijają czerwone szaliki, serduszka i kwiaty. Wystawy krzyczą: - Tutaj, kup tutaj, a twój związek będzie szczęśliwszy.
- Ciekawe, czy pamiętał – myśli Ona.
- Znowu nie wiem, co kupić – myśli On.
- Zaskoczę go pyszną kolacją i seksowną bielizną – uśmiecha się Ona.
- Pewnie zrobi kolację i założy coś ekstra, więc zwykłymi czekoladkami jej nie ucieszę – kombinuje On.
- Kurczę, czemu to dziś? We wtorki teściowie nie mogą zabrać dzieci do siebie…
- O nie, to dziś? Ale pracuję do późna…

O ile zakochanie wiąże się z uczuciem przepełniającego szczęścia i radości, o tyle Walentynki – niekoniecznie. A przynajmniej – nie dla wszystkich.
- To przymus uśmiechu, świętowania i chwalenia się swym związkiem, nawet jeśli po dwóch miesiącach czy 15 latach ‘chodzenia’ lub małżeństwa o zakochaniu nikt już nie mówi.

Ale z drugiej strony tak bardzo brakuje nam czasu, obowiązki codzienne nas pochłaniają, że może Walentynki to dobry pretekst, by przystopować i w zwykły szary lutowy wtorek powiedzieć: kocham cię?

Dzień Zakochanych? To jednak ogranicza świętujących. Może więc 14 lutego świętować jako Dzień Kochających i Kochanych? Wtedy już chyba wszyscy mogliby z tego święta się cieszyć. Mamy przecież rodzinę, przyjaciół… Sami na tym świecie nie jesteśmy.

Zamiast rezygnować z wyjścia do knajpy z koleżanką, bo wszyscy obok będą się obściskiwać i obciach być singlem, można poplotkować z (kochającą i kochaną) siostrą przez telefon?
Można z wyrazami miłości postawić przyjacielowi wiśniówkę i wypić za jego zdrowie.
Można upiec brytfankę ziemniaczanej zapiekanki i z miłością nakarmić nią dzieciaki.
Można od bezdomnego kupić za złotówkę przywiędłego nieco kwiatka, którego znalazł z tyłu murku przy Krakowskim. Wszak ‘miłość bliźniego’…
Można po kłótni - bo nawet przyjaciele czasem wnerwiają – odczekać dwie godziny, by złość przeszła, i razem zjeść zupę? Bo miłość zapomina i wybacza.
Można – choć roboty masz dziś sporo – wyskoczyć na kawę z przyjaciółką, która ‘musi pogadać’. Miłość wiążę się z poświęceniem.
Można połknąć łzy i z ojcem, który ‘nic nie rozumie’ obejrzeć mecz.
Można choremu synkowi zrobić herbaty z sokiem malinowym i przynieść do pokoju, żeby nie musiał chodzić po zimnej podłodze.
Można smutnej od kilku dni córce, która rozstała się z chłopakiem, kupić kinder–niespodziankę? Mała rzecz, a cieszy.
Można przebiec przez ten kilkustopniowy mróz, wypożyczyć film z Clooneyem i zaprosić nań singli i singielki, by wspólnie miło spędzić czas.
Można pomóc rodzeństwu odrobić pracę domową.
Można urwać się z pracy i wreszcie zabrać syna na gokarty.
Można odwiedzić dziadka i pograć z nim w karty (na monety, rzecz jasna).
Można odebrać telefon o 4 nad ranem i zaprosić na kolacjo-śniadanie zmęczonych kumpli, którzy bawili się, gdy ty spałeś, a teraz chcą nocne eskapady zakończyć w twoim towarzystwie (i zasobów twej lodówki).
Można…

Jest tyle sposobów na okazanie najlepszych uczuć swoim bliskim. I na podziękowanie, że nie jesteśmy sami. Zwłaszcza w Dzień Kochających i Kochanych.  

4 komentarze:

  1. Oooo, jakie to urocze... Aż się ciepło na sercu zrobiło. No to podładuj telefon, bo Twoja kochająca i kochana siostra będzie dzwonić na ploty;) Lav ja!:-*

    OdpowiedzUsuń
  2. True, urocze, dobry wpis - pozdrawiam - Józwa

    OdpowiedzUsuń
  3. Aga to ja się czuję jedna z tych kochanych:)) bo pomimo nawału pracy miałaś dla mnie czas:))DZIĘKI:) BUZKI :) Aga S.

    OdpowiedzUsuń