wtorek, 16 czerwca 2015

Zdążyłam - nie zdążyłam



W jeden weekend zdążyłam bawić się na koncercie Olka Klepacza i Formacji Nieżywych Schabuff w Lublinie, zdążyłam skosztować pyszności i poszaleć z rodzicami podopiecznych Fundacji Oswoić Los, zdążyłam otworzyć buzię ze zdumienia na widok umięśnionych tancerzy Teatru Roma, wywijających (i robiących szpagaty w powietrzu) w spektaklu „Mamma Mia”, zdążyłam wysłuchać rozmowy z pisarką Zadie Smith, autorką „Białych zębów” i „O pięknie”, stojąc w upale w tłumie miłośników literatury na Big Book Festival, zdążyłam zjeść pyszną kolację u dawno niewidzianych znajomych i dowiedzieć się, jak czyścić filtr w pralce (i gdzie go szukać…), zdążyłam poleżeć w Łazienkach na trawie i poczytać książkę, zdążyłam spędzić szaloną niedzielę z mymi wszystkimi (to znaczy całymi dwiema) siostrami, dając się namówić na niezliczoną ilość zdjęć (ech, to młode pokolenie…), zdążyłam wypić kawę z widokiem na jedne z najurodziwszych i tajemniczych kwiatów (czytaj: bratki) oraz z widokiem na Komendą Główna Policji i siedzibę CBŚ, zdążyłam wytańczyć się i wyskakać na koncercie Metronomy, zdążyłam wykrzyczeć „fire, fire, fire” na koncercie Bastille oraz niemal wyjść z siebie z podziwu dla umiejętności i mocy zespołu MUSE. Zdążyłam oberwać łokciem od fanki Muse i wykrzyczeć „They will not force us, They will stop degrading us, They will not control us, We will be victorious”. 

Nie zdążyłam posprzątać w domu.













Nie milkną echa kampanii Fundacji Mamy i Taty pod hasłem „Nie odkładaj macierzyństwa na potem”. Ludzie narzekają na treść przekazu, na wzbudzanie poczucia winy, na odwrócenie się od wolnego wyboru, na brak realnego powiązania kiepskiej sytuacji gospodarczej Polski, a co za tym idzie materialnych i zawodowych problemów wielu polskich rodzin, z decyzją o posiadaniu dziecka, itp., itd. Inni mówią, że kampania się udała, skoro narobiła szumu i jest o niej głośno, bo przecież celem kampanii społecznych jest żeby się o nich mówiło.

Co mi w tej kampanii przeszkadza? 
Że jest w niej tylko kobieta. Nie ma mężczyzny, który mógłby być ojcem, nie ma mężczyzny, który by podjął z nią decyzję o posiadaniu dziecku. Jest tylko kobieta. I decyzja o posiadaniu dziecka porównana do odpoczynku w Paryżu, kariery zawodowej i wybudowania domu. Kobieta zdążyła to i tamto, ale dziecka nie zdążyła sobie sprawić… No właśnie, naprawdę o to chodzi? Żeby tylko urodziła dziecko? Przecież dziecko powinno mieć rodzinę…

Jeśli za chwilę Fundacja Mamy i Taty nie wypuści kolejnego spotu, w którym będzie facet mówiący „Zdążyłem bzyknąć milion lasek, zdążyłem wypić litry piwa, zdążyłem kupić sobie superbrykę. Nie zdążyłem zostać tatą”, to zapytam: o co chodzi w polityce prorodzinnej?  


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz